piątek, 25 października 2013

Mistrzowie/ Mistrzynie słowa, cz.1

Kiedy myślę o osobach, które podziwiam za ich twórczość, jako pierwsi nie pojawiają się w mojej głowie wielcy poeci czy pisarze, lecz właśnie Ona.
Kobieta po prostu świetna we wszystkim co robi- Katarzyna Nosowska z zespołu Hey.
Wokalistka, tekściarka, felietonistka. Tytuł mojego bloga zaczerpnęłam właśnie z jednej piosenek jej zespołu.

Za mądra dla głupich,
A dla mądrych zbyt głupia.
Zbyt ładna dla brzydkich,
A dla ładnych za brzydka.
Za gruba dla chudych,
A dla grubych za chuda.

Spróbuj się domyślić gdzie to mam?
No gdzie?

Za łatwa dla trudnych,
A dla łatwych za trudna.
Zbyt czysta dla brudnych,
A dla czystych za brudna.
Zbyt szczecińska dla Warszawy,
A dla Szczecina zbyt warszawska.

Spróbuj się domyślić gdzie to mam?
No gdzie? No gdzie?


"Na żywo" miałam okazję podziwiać ją kilkukrotnie. Uwielbiam to, że po tylu latach na scenie, Nosowska zachowuje swoją naturalną nieśmiałość. Niewiele się rusza, malutko mówi, jednak przyciąga wzrok, wręcz magnetyzuje słuchaczy... Wielu ludzi jej zachowanie irytuje, wkurza, mnie- po prostu urzeka.

Ale kiedy pierwszy raz usłyszałam o zespole Hey? Chyba ok. 1997 roku, kiedy zadedykowali swoją piosenkę Moja i twoja nadzieja powodzianom.
Cóż 9 letnie dziecko, szalejące w tym czasie za Spice Girls mogło z tego zapamiętać? Mało, lecz nawet jako dziecko wiedziałam już, że to było dobre. :)


Dopiero przez teledysk do utworu 4 pory, puszczany wówczas często w telewizji, zakochałam się w Nosowskiej na amen! I kocham do dziś! Choć mam dwadzieścia kilka lat, zachowuję w sercu swoją nastoletnią fascynację, gdy chodzi o tę Panią. :)

Moją ulubioną płytą Hey'a pozostaje sic! z 2001 roku (to ta płyta z Cudzoziemką...)
Cisza ja i czas:

Antiba:
Mam być wdzięczna?
Za co pytam się
Za niepokój, za nieprzespane noce?
Za zwątpienia, za obiecany raj,
Na który ...
Mam być wdzięczna?
Za co pytam się
Za niepokój, za nieprzespane noce?
Za zwątpienia, za obiecany raj,
Na który pewnie nie zasłużę?

Może za to, że żyje właśnie tu,
Że kobiety mają coraz więcej praw?
Za internet, pokemony, DVD?
Za łagodną muzykę w radio?
Za tanie podróby drogich perfum?
Za możliwość płacenia w sklepach kartą?
Przenoszenie lektur na ekrany kin?
Supermarkety, promocje i obniżki?

Nie chcę ciastka z kremem,
Tortu i wisienki ,
Nie chcę bransoletek ,
Uwiera mnie sznur pereł...


Dojrzewanie dla dziewczyny jest szczególnie trudne. Nosowska uświadomiła mi, że bycie kobietą, niezależnie od wieku, zawsze będzie ciężkie. Oj, ile to wieczorów spędziłam, słuchając Heya!

Gdybyś był, a nie bywał,
Raz na jakiś czas,
Byłabym wreszcie czyjaś,
 Nie bezpańska, aż tak.
(...)
Gdybyś miał, a nie miewał,
 Czas i chęć i gest,
Byłabym na wyłączność,
 A nie - ogólnie dostępna.


W Imieniu dam, wersja "Unplugged":



Katarzyna Nosowska, kobieta z ostrym piórem i niesamowitym głosem. Po prostu kobieta absolutna!

Zespół Hey gra już 20 lat. Siłą rzeczy ich muzyka zmienia się, ewouluje. Boli mnie trochę serce, że tak bardzo się oddalili od mocnych, rockowych brzmień.... Jednak wciąż z rozkoszą słucham ich płyt.

Sama wokalistka przeszła tak wiele zawirowań w swoim życiu i dokonała tylu spektakularnych metamorfoz , że tymi wszystkimi doświadczeniami mogłaby obdzielić multum osób.


Nie pisują o niej na Pudelku, nie pozuje na "ściance" skąpana we fleszach fotoreporterów. Bywa tam gdzie chce (nawet u "błazna" Wojewódzkiego, zachowała niebywałą klasę) i gdzie powinna być. Nie angażuje sobą, mówi co trzeba i to co myśli. Dla mnie już zawsze będzie mistrzynią słowa, nie tylko przez wzgląd na moje dziecięce nią zauroczenie. Tak czasem myślę, że Nosowska mnie wychowała, nie w sensie dosłownym oczywiście, lecz takim... duchowym? Mentalnym? Oczywiście towarzyszyło jej wiele innych osób, o których kiedyś, być może, będę mogła napisać. Lecz ona zawsze pozostanie tą najważniejszą! Wiem, nawrzucałam filmików jak szalona (i tak się powstrzymuję!), ten będzie ostatni: utwór do pierwszego tańca mojego i Małżonka.




czwartek, 3 października 2013

Opowieści chasydzkich kobiet.


.
Nie jest łatwo czytać takie książki jak ta... Ilość informacji w niej zawartych po prostu przytłacza. Odkładałam ją kilka razy, lecz ciągle do niej wracałam.
Mowa o "Najtrudniej jest spotkać Lilit. Opowieści chasydzkich kobiet" Anki Grupińskiej.
http://www.austeria.pl/d4203_najtrudniej_jest_spotkac_lilit._opowiesci_chasydzkich_kobiet.html


"Bohaterkami tej książki są chasydki- chasydzkie kobiety, żony izraelskich chasydów. Kiedy w rozmowach nazywam je chasidot, mężczyźni kpią ze słowa, z jego znaczenia, uśmiechają się z pobłażaniem dla moich feministycznych fanaberii. Przecież nie ma ma chasidot, są tylko chasidim, chasydzi. A chasidot to bociany po herbajsku"- tak już we wstępie pisze autorka.
O, będzie ciekawie- myślę sobie. Zdecydowanie nie jest to lektura dla feministek!
Grupińskiej sporo czasu zajęło namówienie na spotkanie swoich rozmówczyń. Te były nie dość, że nieufne i niepewne intencji dziennikarki, to jeszcze musiały posiadać zgodę męża lub rebego (cadyka) na rozmowę.
Trzeba wiedzieć, że chasydzi nie są jednolitą wspólnotą, istnieją różne, autonomiczne dwory chasydzkie kierujące się własnymi zasadami.
Świat utraortodoksów jest uporządkowany, całkowicie zamknięty na wpływy z zewnątrz, gdzie każdy ma swoje miejsce i przypisaną z góry rolę...
Kobieta ma być dobrą żoną, matką, gospodynią. Powinna być skromna, milcząca, pracowita, "posłuszna Bogu i uległa mężowi".
Mężczyzna musi wypełniać micwy (przykazania) i studiować święte księgi. W ultraortodoksyjnym świecie wyjątków od tej reguły nie ma.
Świat męski i świat żeński  przenikają się tak naprawdę jedynie w sypialni...
Już w wieku 3 lat chłopcy zostają odseparowani od swoich sióstr. Pobożny chasyd nigdy nie patrzy w oczy obcej kobiecie, a i pokazując się publicznie ze swoją małżonką kroczy kilka kroków przed nią.
Dziewczynki uczęszczają do szkół całkowicie kontrolowanych przez swoje religijne wspólnoty. Program w takich placówkach jest mocno okrojony, a poza podstawowymi przedmiotami, dziewczęta uczą się bycia dobrymi Żydówkami, oraz zasad prowadzenia koszernego domu.
Niektóre "szczęściary" mogą zdać maturę. Ale posiadanie świadectwa dojrzałości może utrudnić znalezienie męża. Ortodoksi nie lubią u kobiet przejawów samodzielnego myślenia....
Szkoła przede wszystkim ma za zadanie przygotować młode kobiety do życia od strony praktycznej, czyli nauczyć je jak najlepszego prowadzenia domu. Matura do rodzenia dzieci nie jest potrzebna...
Dziewczyna, pragnąca kontynuować naukę na studiach wyższych musi się liczyć z wykluczeniem ze świata ultraortodoksów. W wielu pobożnych domach dziecko opuszczające rodzinę, opłakuje się tak jak zmarłego...
Dziewczęta kończą naukę ok.17 roku życia- wtedy też zaczyna się poszukiwanie odpowiedniego kandydata na męża. Oczywiście chasydzi wierzą tylko i wyłącznie w dobre swatanie. Zakochanie, miłość w sensie romantycznym należą do grzesznego świata.
Chłopcy, a następnie mężczyźni przez całe życie zajmują się studiowaniem Tory. Po ukończeniu jesziwy (szkoły religijnej dla nieżonatych), większość mężczyzn kontynuuje naukę w kojlelu, za którą pobierają stypendia. Kwota ta nie zawsze starcza na utrzymanie często bardzo licznej rodziny (dzieci są wyrazem bożego błogosławieństwa, więc zdarzają się rodziny z 10 i więcej dzieci). Dlatego też często obowiązek utrzymania rodziny spoczywa na kobiecie...
Jednak próżno szukać w słowach rozmówczyń Grupińskiej  skarg czy narzekań. Są szczęśliwe właśnie jako matki i żony chasydów. Służą Bogu, swojej rodzinie i nie zastanawiają się nad tym, że życie może wyglądać inaczej. Nie mnie oceniać ich wybory.

A dlaczego kobiety nie studiują ksiąg religijnych, Talmud jest dla nich niedostępny, a kabała najsurowiej zabroniona? Chasyd z dynastii Aleksander wyjaśnia:

"- Mózg kobiety jest inaczej zbudowany i nie jest w stanie pojąć mądrości Gemary. I taki jest fakt, czy się to komu podoba, czy nie! A poza tym: tak jest napisane w Prawie i nie ma w ogóle o czym dyskutować!
- Miejsce Sary jest w namiocie. A tak prawdę powiedziawszy, to kobiecie żydowskiej wystarczy wiedzieć dwie rzeczy: jak prowadzić koszerną kuchnię i koszerne łóżko- dodaje żona chasyda."

 Owszem zdarzały się wyjątki kobiet posiadających "męskie mózgi". Np. Sara Horowic Szternfeld z Chęcin, która uważała się za rebe i przyjmowała chasydów. Na jej pogrzeb w 1937 roku "przybyło dwustu pięćdziesięciu wnuków i prawnuków, tysiące chasydów; może nawet i 10 tysięcy."

Jednak w żeńskich szkołach nikt nie dowie się o tej niezwykłej kobiecie, ponieważ "nie trzeba przewracać dziewczętom w głowach".

Ech, no właśnie...
"Najtrudniej jest spotkać Lilit" przeczytałam z szeroko otwartymi oczami. Z niedowierzania... że "takie" rzeczy istnieją i to w XXI w. Polecam jednak tę lekturę bardzo gorąco, nie tylko filosemitom, takim jak ja.



czwartek, 12 września 2013

Tanie poniedziałki w Kinie Luna.

Ruszyłam z blogiem, ale nie z pisaniem na nim. Cóż, tak już mam, że pewne rzeczy odkładam w nieskończoność...

W ubiegły poniedziałek udało mi się namówić mojego Małżonka na podwójny seans w Kinie Luna (bilet kosztuje 8 zł!).
 Z repertuaru wybrałam (bo nie oszukujmy się- była to przyjemność głównie dla mnie) dwa filmy, które od jakiegoś czasu chciałam obejrzeć.

Pierwszy to Dziewczyna z liliąhttp://www.filmweb.pl/film/Dziewczyna+z+lilią-2013-636424


Jeśli w obsadzie znajduje się Audrey Tautou - oglądam w ciemno. Niestety nie jest to francuski film z kategorii "lekki i przyjemny". Początek wydawał się być obiecujący.
Główny bohater- Colin (Romain Duris, Wspaniała) bogaty, nieco szalony wynalaca wydaje się mieć w życiu wszystko oprócz.... miłości. Tę udaje mu się odnaleźć dzięki swojemu kucharzowi i przyjcielowi Nicolasowi ( świetny Omar Sy, Nietykalni).
Colin poznaje Chloé ( Audrey Tautou), zakochują się w sobie bez pamięci, wkrótce biorą ślub... Są piękni,  radośni, beztroscy, powinni więc żyć długo i szczęśliwie, prawda?
Sielanka niestety kończy się bardzo szybko- w płucu Chloé rozwija się lilia . Mężczyzna, do tej pory beztroski bawidamek robi wszystko by uratować ukochaną...jednak jest to historia bez happy endu.
Przez dużą cześć filmu widz jest atakowany potężną dawką surrealizmu i nonsensownego  humoru. Bardzo podobały mi się te efekty, są ogromą zaletą tego obrazu. Jednak po dwóch godzinach nic nie jest już takie jakie było- na ekranie zaczynają królować czarny humor i makabra... Zakończenie filmu mocno mnie przytłoczyło. Chloé umiera, świat Colina staje sie ruiną... Nie tego spodziewałam się po zapowiedziach... Ludzie portafią być okrutni i nieczuli, a światem rządzi pieniądz. Wiem o tym i bez oglądania Dziewczyny z lilią.

Drugi film jaki zobaczyliśmy tego dnia to Wypełnić pustkę, Ramy Burshtein: http://www.filmweb.pl/film/Wypełnić+pustkę-2012-659323#


Nie jest to łatwy film. Reżyserka przenosi nas w świat chasydzkiej ortodoksji do którego sama należy.  Sprawą chyba bez precedensu jest żeby kobieta z tego środowiska pracowała dla świata z zewnątrz, a do tego kręciła filmy. W większości grup chasydzkich oglądanie filmów jest zabronione! Rama Burshtein przynała, że przygotwania do nakręcenia tego obrazu zajęły jej...15 lat.
Film ten jest bardzo oszczędny w słowach- więcej niż z ust, wyczytamy z twarzy bohaterów. Jednak jeśli nie zna się choć trochę chasydzkich zwyczajów, można poczuć się zagubionym. Ten świat jest tak inny od naszego.

Wypełnić pustkę opowiada historię młodziutkiej Shiry, przygotowywanej przez rodziców do zamążpójścia. Ma ona zamężną siostrę Esther, która wkrótce urodzi pierwsze dziecko. Jednak pewnego purymowego wieczoru Esther nagle umiera... Jej mąż Yochay zostaje sam z nowonaorodzym synem. Wkrótce potem postanawia ponownie się ożenić, znalazł nawet odpowiednią kandydatkę...w Belgii.
Matka sióstr, Rivka szaleje z rozpaczy- dopiero co straciła córkę, a teraz jeszcze ma stracić wnuka?
Widząc jak młodsza córka świetnie sobie radzi przy Mordechaju, wpada na pomysł wyswatania jej z Yochayem... Początkowo zszokowany tym pomysłem mężczyzna, który widzi w Shirze malutką siostrzyczkę swojej żony, wkrótce przystaje na ten pomysł. Mąż Rivki, z dużymi oporami również się zgadza... Tylko co z Shirą? Rodzice pozwolili jej samej zdecydować o swoim losie, jednak dziewczyna czuje niewypowiedzianą presję ze strony Rivki. Pomysł ten wydaje jej się dziwaczny, ale pragnie bardzo zadowolić matkę. Zgadza się wyjść za Yochaya,  po czym zmienia zdanie, potem znów się zgadza...Obowiązek wobec rodziny stawia na pierwszym miejscu. Lecz wtedy Rebe nie wyraża zgodny na takie małżeństwo z rozsądku...
Yochay, upokorzony przez dziewczynę postanawia wyjechać, jednak wówczas Shira podejmuje ostatnią próbę doprowadzenia tego małżeństwa do skutku. Przekonuje Rebego o czystości swoich intencji- młodzi wkrótce się pobierają.
Oglądałam ten film trochę jak Love story w wersji ultraortodoksyjnej. Mnie się bardzo podobał, Małżonek się wynudził.

czwartek, 5 września 2013

Stało się- założyłam swój własny blog. Nie wiem na jak długo starczy mi zapału by opisywać rzeczywistość wokół mnie, ale... pierwsze koty za płoty.
Chcę pisać tutaj o wszystkim tym co mnie cieszy i inspiruje lub denerwuje, drażni, wkurza.
Od dziś zaczynam oswajać swój własny kawałek cyberprzestrzeni. Co z tego wyniknie- czas pokaże.

A na powitanie jedna z moich ulubionych piosenk, mój własny, prywatny manifest:

Monty Python, Always Look On The Bright Side of Life:
http://www.youtube.com/watch?v=nNr5nj_NjjQ

:)

k.