czwartek, 3 października 2013

Opowieści chasydzkich kobiet.


.
Nie jest łatwo czytać takie książki jak ta... Ilość informacji w niej zawartych po prostu przytłacza. Odkładałam ją kilka razy, lecz ciągle do niej wracałam.
Mowa o "Najtrudniej jest spotkać Lilit. Opowieści chasydzkich kobiet" Anki Grupińskiej.
http://www.austeria.pl/d4203_najtrudniej_jest_spotkac_lilit._opowiesci_chasydzkich_kobiet.html


"Bohaterkami tej książki są chasydki- chasydzkie kobiety, żony izraelskich chasydów. Kiedy w rozmowach nazywam je chasidot, mężczyźni kpią ze słowa, z jego znaczenia, uśmiechają się z pobłażaniem dla moich feministycznych fanaberii. Przecież nie ma ma chasidot, są tylko chasidim, chasydzi. A chasidot to bociany po herbajsku"- tak już we wstępie pisze autorka.
O, będzie ciekawie- myślę sobie. Zdecydowanie nie jest to lektura dla feministek!
Grupińskiej sporo czasu zajęło namówienie na spotkanie swoich rozmówczyń. Te były nie dość, że nieufne i niepewne intencji dziennikarki, to jeszcze musiały posiadać zgodę męża lub rebego (cadyka) na rozmowę.
Trzeba wiedzieć, że chasydzi nie są jednolitą wspólnotą, istnieją różne, autonomiczne dwory chasydzkie kierujące się własnymi zasadami.
Świat utraortodoksów jest uporządkowany, całkowicie zamknięty na wpływy z zewnątrz, gdzie każdy ma swoje miejsce i przypisaną z góry rolę...
Kobieta ma być dobrą żoną, matką, gospodynią. Powinna być skromna, milcząca, pracowita, "posłuszna Bogu i uległa mężowi".
Mężczyzna musi wypełniać micwy (przykazania) i studiować święte księgi. W ultraortodoksyjnym świecie wyjątków od tej reguły nie ma.
Świat męski i świat żeński  przenikają się tak naprawdę jedynie w sypialni...
Już w wieku 3 lat chłopcy zostają odseparowani od swoich sióstr. Pobożny chasyd nigdy nie patrzy w oczy obcej kobiecie, a i pokazując się publicznie ze swoją małżonką kroczy kilka kroków przed nią.
Dziewczynki uczęszczają do szkół całkowicie kontrolowanych przez swoje religijne wspólnoty. Program w takich placówkach jest mocno okrojony, a poza podstawowymi przedmiotami, dziewczęta uczą się bycia dobrymi Żydówkami, oraz zasad prowadzenia koszernego domu.
Niektóre "szczęściary" mogą zdać maturę. Ale posiadanie świadectwa dojrzałości może utrudnić znalezienie męża. Ortodoksi nie lubią u kobiet przejawów samodzielnego myślenia....
Szkoła przede wszystkim ma za zadanie przygotować młode kobiety do życia od strony praktycznej, czyli nauczyć je jak najlepszego prowadzenia domu. Matura do rodzenia dzieci nie jest potrzebna...
Dziewczyna, pragnąca kontynuować naukę na studiach wyższych musi się liczyć z wykluczeniem ze świata ultraortodoksów. W wielu pobożnych domach dziecko opuszczające rodzinę, opłakuje się tak jak zmarłego...
Dziewczęta kończą naukę ok.17 roku życia- wtedy też zaczyna się poszukiwanie odpowiedniego kandydata na męża. Oczywiście chasydzi wierzą tylko i wyłącznie w dobre swatanie. Zakochanie, miłość w sensie romantycznym należą do grzesznego świata.
Chłopcy, a następnie mężczyźni przez całe życie zajmują się studiowaniem Tory. Po ukończeniu jesziwy (szkoły religijnej dla nieżonatych), większość mężczyzn kontynuuje naukę w kojlelu, za którą pobierają stypendia. Kwota ta nie zawsze starcza na utrzymanie często bardzo licznej rodziny (dzieci są wyrazem bożego błogosławieństwa, więc zdarzają się rodziny z 10 i więcej dzieci). Dlatego też często obowiązek utrzymania rodziny spoczywa na kobiecie...
Jednak próżno szukać w słowach rozmówczyń Grupińskiej  skarg czy narzekań. Są szczęśliwe właśnie jako matki i żony chasydów. Służą Bogu, swojej rodzinie i nie zastanawiają się nad tym, że życie może wyglądać inaczej. Nie mnie oceniać ich wybory.

A dlaczego kobiety nie studiują ksiąg religijnych, Talmud jest dla nich niedostępny, a kabała najsurowiej zabroniona? Chasyd z dynastii Aleksander wyjaśnia:

"- Mózg kobiety jest inaczej zbudowany i nie jest w stanie pojąć mądrości Gemary. I taki jest fakt, czy się to komu podoba, czy nie! A poza tym: tak jest napisane w Prawie i nie ma w ogóle o czym dyskutować!
- Miejsce Sary jest w namiocie. A tak prawdę powiedziawszy, to kobiecie żydowskiej wystarczy wiedzieć dwie rzeczy: jak prowadzić koszerną kuchnię i koszerne łóżko- dodaje żona chasyda."

 Owszem zdarzały się wyjątki kobiet posiadających "męskie mózgi". Np. Sara Horowic Szternfeld z Chęcin, która uważała się za rebe i przyjmowała chasydów. Na jej pogrzeb w 1937 roku "przybyło dwustu pięćdziesięciu wnuków i prawnuków, tysiące chasydów; może nawet i 10 tysięcy."

Jednak w żeńskich szkołach nikt nie dowie się o tej niezwykłej kobiecie, ponieważ "nie trzeba przewracać dziewczętom w głowach".

Ech, no właśnie...
"Najtrudniej jest spotkać Lilit" przeczytałam z szeroko otwartymi oczami. Z niedowierzania... że "takie" rzeczy istnieją i to w XXI w. Polecam jednak tę lekturę bardzo gorąco, nie tylko filosemitom, takim jak ja.



2 komentarze: